Pierwszy wypadek na nowej drodze powiatowej ze Świdnicy do Żarowa zdarzył się 26 października - zaledwie kilkanaście godzin po tym, jak trasę uroczyście otwarto. Na wysokości Bagieńca kierujący volkswagenem golfem nie zatrzymał się przed znakiem STOP i wjechał wprost pod nadjeżdżającego peugeota 206, który jechał zbyt szybko. Obaj kierowcy ze złamaniami trafili do szpitala.
Od tego czasu nie ma praktycznie dnia, by nie doszło tu do kolizji lub wypadku. Przyczyna jest zawsze ta sama - zbyt duża prędkość. Jeśli kierowcy się nie opamiętają, to wypadek śmiertelny jest kwestią czasu.
- Jeździ się tędy jak po maśle, więc kierowcy przyciskają pedał gazu, mimo że jest tu ograniczenie do 90 km/h, a w pobliżu rond i skrzyżowań trzeba jechać jeszcze wolniej - komentuje Adam Jarosz. Dodaje, że w poblizu Żarowa jest bardzo niebezpiecznie. Trudno wjechać na główną trasę z drogi podporządkowanej. - Nikt nie zwalnia jadąc główną. W dodatku auta zjeżdżające z wiaduktu nie są zbyt dobrze widoczne - narzeka.
Czytaj też: Rowerzysta zginął na łączniku z A4
Policja potwierdza, że powodem wypadków i kolizji na trasie jest nadmierna prędkość. Obiecuje też, że funkcjonariusze będą drogę patrolować częściej z fotoradarem. Kilka dni temu w ciagu trzech godzin zatrzymano 9 kierowców, którzy przekroczyli prędkość. Do dziś wystawiono już 50 mandatów. Niebezpiecznym sytuacjom sprzyja też spory ruch na nowej drodze. Kierowcy chętnie tędy jeżdżą, bo trasa omija wszystkie małe miejscowości. Nie ma też problemów z ciężarówkami, które np. na wąskiej drodze w Wierzbnej stwarzają zagrożenie.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?