Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Starosta wymienia samochód

ARS
Ostatnio, sławny służbowy citroen znów zawiódł. Byliśmy świadkami, jak mimo prób, nie odpalił. Robert Ławski, starosta wałbrzyski już podjął decyzję: konieczne jest nowe auto! Nowe środki lokomocji kupili też samorządowcy z powiatu kłodzkiego i świdnickiego.

Starostwo Powiatowe w Wałbrzychu posiada 15-letniego Daewoo Lanosa, nieco starszego, dostawczego Lublina oraz niespełna 9-letniego Citroena C5 z przebiegiem blisko 170 tysięcy kilometrów.
Ten ostatni samochód jest do dyspozycji starosty, który korzysta z niego jednak rzadko i woli jeździć swoim prywatnym samochodem.
– Służbowy Citroen C5 coraz częściej się psuje i coraz więcej pieniędzy trzeba wydawać z budżetu powiatu na jego naprawę – mówi Robert Ławski, starosta powiatu wałbrzyskiego. – Ostatnio zepsuł się kiedy wracałem ze służbowego wyjazdu do Warszawy. Odmówił również posłuszeństwa na terenie Wałbrzycha i trzeba go było odholować do warsztatu.

Służbowy samochód starosty już od momentu jego zakupu przez powiat budził ogromne emocje.
Decyzję o nabyciu auta podjął w 2003 roku Longin Rosiak, który piastował funkcję starosty przez zaledwie kilka miesięcy.
Obecnie Rosiak jest radnym powiatowym z opozycyjnego klubu Wałbrzyska Wspólnota Samorządowa i przyznaje, że dziś nie odważyłby się podejmować takiej decyzji. Odradza ją również obecnemu staroście. – Kiedy podejmowałem decyzję o zakupie auta, do dyspozycji starosty był 15-letni Daewoo Lanos – wyjaśnia Longin Rosiak, radny powiatu wałbrzyskiego. – Citroen C5 ma niespełna 9 lat i jest w dużo lepszym stanie. Dlatego odradzałby staroście jego wymianę. W powiecie są ważniejsze wydatki.

Decyzja o wymianie samochodów powiatu wydaje się jednak przesądzona. Starosta przyznaje, że bardziej od reakcji opozycji obawia się reakcji skarbniczki powiatu.
– Będę chciał przekonać panią skarbnik, że właśnie teraz jest najlepszy czas na kupno nowych aut – tłumaczy Robert Ławski. – Można kupić bowiem samochody z ubiegłego roku ze znacznym rabatem.
Starosta dodaje, że w miejsce trzech wyeksploatowanych pojazdów, chciałby kupić dwa.
Jeden osobowy i drugi osobowo-dostawczy z napędem na wszystkie koła dla służb drogowych powiatu oraz wydziału zarządzania kryzysowego.
Jednak nie tylko w Wałbrzychu wymiana służbowych samochodów lokalnych władz wzbudza kontrowersje.
W sierpniu 2011 roku Renault Koleosa za blisko 100 tys. zł kupiło Starostwo Powiatowe w Świdnicy. Samochód klasy SUV ma bogate wyposażenie, jest bezpieczny i szybki. Autem będzie jeździł głównie starosta Zygmunt Worsa, który przez ostatnie miesiące korzystał z samochodu prywatnego. Nie miał wyjścia, bo obecnie starostwo ma tylko jedno auto służbowe. To bus Volkswagen Transporter.
Była jeszcze 4-letnia Skoda, ale została zniszczona w lutym 2011 roku. Starosta miał wypadek na śliskiej drodze i uszkodzone auto postanowiono sprzedać. Dzięki temu uzyskano 45 tys. zł.

Ale starosta nie jest jedynym samorządowcem w regionie, który będzie jeździł nowym samochodem. W kwietniu do Volkswagena Tiguana za 124 tys. zł przesiadła się Teresa Mazurek, wojt gminy Świdnica. To wyjątkowo luksusowy samochód. Ma między innymi napęd na 4 koła, dwustrefową klimatyzację i alufelgi.
– Auto przeznaczone będzie do wykonywania obowiązków służbowych przez wójta oraz pracowników urzędu – tłumaczy Janusz Waligóra, rzecznik gminy. – Jest z napędem na cztery koła, bo będzie musiało jeździć po drogach nieutwardzonych, często o dużym nachyleniu – dodaje.
Volkswagen to trzecie auto znajdujące się na wyposażeniu gminy Świdnica. Jest tu także zakupiony w 2008 roku za 101 tysięcy złotych Volkswagen Transporter T5 oraz bus Volkswagen Caravelle kupiony za 174,9 tysięcy złotych.

Spore kontrowersje wywołał również zakup samochodu dla władz samorządowych w Kłodzku. Burmistrz Bogusław Szpytma od 2011 roku jeździ luksusowym VOLVO, na które wydano około 130 tys. zł. Poprzednie auto, Volkswagen Passat z 2002 roku, burmistrz Szpytma rozbił podczas podróży służbowej do Wrocławia. Najechał wówczas na tył innego samochodu.
Według władz Kłodzka samochodu nie opłacało się naprawiać. Według burmistrza rozbity przez niego Volkswagen Passat „to dziadek”, który przejechał 350 tys. kilometrów, a w 2010 roku na jego naprawy urząd miasta wydał ponad 20 tys. zł. Stąd decyzja o zakupie nowej limuzyny.

Współpraca MM, WEN
Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 24 stycznia 2012.

Podyskutuj na forum:

Czy Twoim zdaniem samorządowcy powinni korzystać ze służbowych samochodów?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto