Kobieta w grudniu 2013 roku w Instytucie Onkologii w Gliwicach, przeszła przeszczep twarzy. To był 27. przeszczep twarzy na świecie i drugi w Polsce. Operacja trwała 23 godziny.
Była koniecznością. W wieku 4 lat wykryto u niej chorobę genetyczną nerwiakowłókniowatość, której efektem były patologicznie rozrastające się na jej twarzy guzy. Szybko całkowicie zniekształciły jej wygląd. Operowano ją 36 razy, ale choroba postępowała. Joasia jakby wbrew wszystkiemu nie rezygnowała z marzeń i planów. Zdała maturę, a potem skończyła studia na Uniwersytecie Wrocławskiem z wyróżnieniem. Ostanie lata to jednak bardzo szybki rozwój choroby. Kolejne nowotwory na twarzy uniemożliwiały jej jedzenie, oddychanie. Mówiła coraz bardziej niewyraźnie. Do tego doszły problemy z widzeniem.
Operacja udała się, ale by Joanna wróciła do formy wciąż potrzebuje długiej i drogiej rehabilitacji.
- Muszę na nowo nauczyć się wyraźnie mówić, jeść, nie mam też mimiki twarzy. Codziennie uczę się uśmiechać, marszczyć czoło, robić minę niezadowolonej nastolatki. Wiem, że to są rzeczy przyziemne, ale dla mnie to cały świat – mówi Joanna. Dodaje, że swoją nową twarz zna tylko z opowieści i dotyku. Głaszcze ją, szczypie i wyobraża sobie jak wygląda. - Chciałabym móc zobaczyć ją w lustrze – podkreśla.
Za kilka miesięcy czeka ją operacja od której zależy czy odzyska wzrok na jedno oko (drugie straciła podczas ostatniej fazy choroby).
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?