Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wydatki emerytalne państwa zaczną w Polsce spadać, a nasze potrzeby będą rosły

BEATA SYPUŁA
Przeciętny Amerykanin zakłada swoją polisę emerytalną przed ukończeniem 30. roku życia. Przeciętny Polak myśli o swojej emeryturze tuż przed nią. Dlatego Amerykanin spędza starość w Miami, a Polaka nie stać na ...

Przeciętny Amerykanin zakłada swoją polisę emerytalną przed ukończeniem 30. roku życia. Przeciętny Polak myśli o swojej emeryturze tuż przed nią. Dlatego Amerykanin spędza starość w Miami, a Polaka nie stać na Ciechocinek.

Kupując samochód, natychmiast myślimy o ubezpieczeniu OC (na wszelki wypadek) oraz AC (gdybyśmy to auto nagle stracili). Co smutne - Polak z większą czułością myśli o własnym aucie niż o swoim losie. Stać go na kosztowne ubezpieczenie (od nowego auta idące rocznie w tysiące złotych), a twierdzi, że jest za biedny, aby pomyśleć o starości. Los takiego człowieka będzie opłakany. Jeśli uda mu się dożyć odejścia na emeryturę (co stanie się po ukończeniu 65 lat), będzie nędzarzem.

Tylko złe wiadomości?

Pokolenie 50-latków ma jeszcze szansę na jako takie życie. "Stary" system i świadczenie z ZUS daje nawet 90 proc. ostatniej pensji - tyle dostaje osoba o najniższych dochodach z pracy. Lepiej zarabiający mają średnio 60 proc. ostatniej pensji. Takie są uroki "systemu sprawiedliwości społecznej". Nowy system nagradza za lata pracy. ZUS waloryzuje wieloletnie składki zapisane na indywidualnym koncie, a otwarty fundusz emerytalny (OFE) przez lata je pomnaża.

Jeśli dotrwamy w firmie do wieku emerytalnego, z ZUS i OFE otrzymamy około 50 proc. ostatniej płacy. To nie koniec złych wiadomości. Wiek emerytalny kobiet wynosi 60 lat - otrzymają tylko 30-40 proc. ostatniej pensji. Niebawem minimalna polska emerytura wyniesie zaledwie 28 proc. ostatniego wynagrodzenia. Polska się starzeje i nie da rady udźwignąć 50-procentowych (w stosunku do pensji) emerytur dla każdego.

O resztę zatem musimy zadbać sami - i to nie tylko z powodu widoków na marną emeryturę. Co bowiem się stanie, jeśli jej nie dożyjemy? A taki los jest udziałem 30 proc. polskich mężczyzn, obecnie najczęściej będących jedynymi żywicielami rodzin. Rodzinę takiego przedwcześnie zmarłego mężczyzny czeka renta oscylująca wokół 530 zł i około 250 zł dla sieroty.

A jeśli zachorujemy, a jedynym źródłem utrzymania rodziny będzie renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy? Z ubezpieczeń społecznych otrzyma około 530 zł. Dlatego o resztę musimy zadbać sami.

Świat staruszków

W ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat w krajach Europy wzrośnie w PKB udział wydatków na świadczenia emerytalne, ale w Polsce będzie on malał - takie są wyniki analizy OECD. W 2000 r. w Polsce wydatki na świadczenia wynosiły 12,2 proc. PKB, a już w 2050 roku będzie to zaledwie 9,6 proc. Co to oznacza? Dzisiejsze nastolatki otrzymają od państwa emeryturę niższą o 25 proc. od emerytur obecnych seniorów. W ciągu najbliższych lat proporcja liczby osób w wieku 65 i więcej lat do liczby osób w wieku 20-64 lat wzrośnie z obecnych 20,4 proc. do 55,2 proc. w 2050 r. Perspektywa? Jeden młody Polak będzie pracował na dwóch seniorów. Świadczenia otrzymywane z ubezpieczeń społecznych będą małe. Dlatego kolejne państwa zakładają obniżenie wydatków na emerytury - by starczyło dla wszystkich. Z raportu OECD wynika, że udział wydatków emerytalnych najbardziej spadnie w Szwecji - z 29 proc. PKB w 2000 r. do 3,2 proc. w 2050 r., gdy u nas - do 9,6 proc.

- Polska przeznacza 11 proc. PKB na świadczenia emerytalne, Francja 12 proc., a Włochy 14 proc. PKB - mówi dr Jarosław Jamka z ING Nationale-Nederlanden Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego.

Największym problemem starzejącej się Europy jest dziś obawa, że udział świadczeń w dochodach państw będzie wzrastał. Zdaniem autorów reformy emerytalnej, Marka Góry i Michała Rutkowskiego, największe problemy spotkają kraje, które nie przeprowadziły reformy systemu emerytalnego. W Niemczech udział wydatków na emerytury wyniósł 17,5 proc. PKB w 2000 r. i wzrośnie do 25,6 proc. w 2050 r. (w Czechach wzrośnie z 23,1 proc. do 30 proc., a w USA z 11,2 proc. PKB do 16,7 proc.). We wszystkich tych państwach rośnie obawa o przyszłe świadczenia emerytalne z systemu zabezpieczeń społecznych. Koszt ich obsługi jest olbrzymi, a emerytów wciąż przybywa. Dlatego w Niemczech już obniżono emerytury płacone z budżetu - z 69 proc. proc. średniej płacy do 63, a podstawa naliczania emerytury spadnie wkrótce ze 100 do 90 proc. płacy.

Polak, czyli nędzarz?

W Polsce ci, którzy mają zatrudnienie, pracują coraz ciężej, chcą zarabiać jeszcze lepiej, wskutek czego płacą coraz wyższe składki emerytalne - na obecnych 7 mln emerytów i armię 3 mln rencistów. Wszyscy liczymy, że po latach harówki doczekamy spokojnego życia za godziwe świadczenie. Na razie nic z tego - armia emerytów i rencistów rośnie. Koszty obsługi polskiego systemu ubezpieczeń społecznych nie są jednak wysokie - wynoszą 11 proc. PKB wobec 17,5 proc. niemieckich.

- Tych kosztów nie da się jednak znacząco obniżyć - mówi Marek Góra.

Pracującym Polakom zaproponowano w reformie emerytalnej z 1999 r. trzy filary. Jeśli miało się ponad 50 lat - jest się zdanym "na łaskę" I filara: Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jednak część pieniędzy (7,3 proc. płacy) skierowanych przez pracodawcę do ZUS trafia do otwartych funduszy emerytalnych (OFE), na nasze prywatne konto w II filarze. Taką szansę dostali pracownicy, którzy w 1999 r. nie ukończyli 50. roku życia. Oba te filary dadzą nam jednak tylko 50 proc. emerytury w stosunku do wysokości ostatniej płacy.

Czy jednak OFE nie mogłyby dla nas więcej zarobić na dostatnią starość, inwestując nasze składki z indywidualnego konta? Na razie te pieniądze inwestowane są w akcje, obligacje, papiery skarbowe. Siła tych instrumentów jest ograniczona.

- Powinno się zwiększyć limity inwestycji OFE w akcje zagranicznych spółek. Obecnie mogą tam lokować do 5 proc. środków - zauważa Marek Góra.

Na razie nie ma na to zgody - OFE inwestują składki w polskie spółki giełdowe, czyli dają im zastrzyk potrzebnej gotówki. Są również liczącymi się kupcami na rynku państwowych obligacji i bonów skarbowych.

To wszystko sprawia, że ZUS i OFE dadzą nam w sumie w formie pierwszej emerytury tylko połowę ostatniej pensji. Skąd zatem wziąć brakującą resztę? Musimy się zawczasu wykazać przezornością. Rozsądek, wyobrażenie sobie losu na emeryturze i doli naszych rodzin, gdyby nas zabrakło, podsuwa nam wyjście - oszczędzać na starość, choćby z groszowych pensji.

Bądź przezorny

Wprowadzony w 1999 r. system zakładał możliwość dobrowolnego wykupienia emerytury z III filara. Towarzystwa ubezpieczeń prześcigają się w ofertach dotyczących zabezpieczenia starości i skutecznej ochrony życia rodziny po naszej śmierci. Zapewniają studia naszym dzieciom, spłatę kredytów firmy i zobowiązań wobec wspólników.

- Zdaniem 80 proc. badanych Polaków zbyt wysokie składki są przeszkodą w wykupieniu ubezpieczenia, 50 proc. uważa, że stać na nie tylko najbogatszych - mówią przedstawiciele Instytutu ARC Rynek i Opinia.

Jednak nie potrzeba wiele. Wystarczy miesięczna składka w wysokości 25 zł, by po przejściu na emeryturę otrzymać zastrzyk gotówki - około 20 tys. zł. Są też polisy, które zabezpieczają na wypadek utraty pracy.

Czegokolwiek byśmy nie wybrali - polisy na życie i dożycie, obligacje, lokaty czy akcje - wszystko to jest lepsze niż pozostawanie przy złudzeniu, że dzięki ZUS i OFE da się godnie żyć. Zaręczamy - da się tylko przeżyć, i to bardzo nędznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto