Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szwedzki model walki z wirusem. Relacja mieszkanki Szczecinka [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Tak dziś funkcjonuje Szwecja
Tak dziś funkcjonuje Szwecja Czytelniczka
Pani Maria, mieszkanka okolic Sztokholmu pochodząca ze Szczecinka, opisuje jak wygląda codzienne życie Szwecji w czasie epidemii. Szwedzi wybrali mocno odmienny od naszego sposób walki z koronawirusem.

Większość krajów zmagających się z epidemią – w tym Polska – zdecydowała się na drastyczne rygory, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Nie opisuję ich, bo każdy zmaga się z nimi codziennie, a - cytując staropolskiego klasyka – „koń jaki jest każdy widzi”.

Poprosiłem panią Marię (nazwisko do wiadomości redakcji), mieszkającą z rodziną od kilku lat w regonie Sztokholmu, stolicy Szwecji. Nasza rozmówczyni pochodzi ze Szczecinka i zgodziła się podzielić swoimi obserwacjami. Oto one.

- Szwedzi do dziś nie zamknęli szkół podstawowych i przedszkoli, od niedawna nieczynne są jedynie gimnazja, szkoły średnie i uczelnie, bo wychodzą z założenia, że gdyby to zrobili to tysiące osób małych dzieci musiałoby zostać w domach, aby zapewnić im opiekę, co odbiłoby się na gospodarce, ale także personelu w służbie zdrowia – pani Maria nie ukrywa, że widząc co się dzieje w innych krajach, także w Polsce, gdzie szkoły, żłobki i przedszkola zamknięto już dawno, ma spore obawy, bo jej dzieci nadal chodzą na zajęcia. – Choć np. pracownicy służb medycznych i tzw. niebieskiej strefy, czyli służb mundurowych, w razie zarażenia lub konieczności zostania w pracy mają zapewnioną przez państwo opiekę nad dziećmi.

Całkiem niedawno także wprowadzono zakaz odwiedzin w domach seniorów. Kraj jednak funkcjonuje bez większych obostrzeń. – Czynne są restauracje, są w nich ludzie, choć mniej niż zwykle. Nadal odbywają się treningi w klubach np. koleżanka wciąż wozi córkę na zajęcia piłkarskie – pani Maria wyjaśnia, że jest tylko zalecenie, aby ćwiczyć na świeżym powietrzu, a nie w zamkniętych halach. – Rozgrywek sportowych nie śledzę, więc nie wiem czy toczą się nadal.

Sklepy są normalnie otwarte, nie ma ograniczeń w liczbie klientów. – Choć ludzie zachowują dystans, nie ma stania jeden na drugim w kolejce – mówi nasza rozmówczyni. – Generalnie rząd niewiele nakazów i zakazów narzuca, raczej zaleca, bo wie, że Szwedzi to racjonalny naród i wiedzą sami jak się rozsądnie i bezpiecznie zachowywać. Podkreśla się także, że jako nacja prowadzą zdrowy tryb życia, dbali o siebie od zawsze, więc zarażenie wirusem, który zapewne z nami już zostanie, większość przejdzie łagodnie. Co prawda ja osobiście i moi bliscy nie mamy ochoty testować, czy tak faktycznie będzie.

Nasza rozmówczyni dodaje, że do niedawna w przedszkolach i szkołach dość liberalnie podchodzono do stanu zdrowia, w jakim dziecko przychodziło (skąd my to znamy?). Lekkie przeziębienie nie powodowało absencji. – Ale to się już zmieniło, dziecko ma być zdrowe, a jakikolwiek objaw przeziębienia oznaczają pozostanie w domu, może wrócić do zajęć dwa dni po ustąpieniu objawów – mieszkanka Szwecji. – Szwedzki system i państwo opiera się na zaufaniu, tu już wcześniej wystarczyło oświadczenie dla pracodawcy, że jest się chorym lub choruje dziecko, formalności załatwia się online. Nie bierze się zwolnień lekarskich i nie biega z nim do pracodawcy.

Zachorowań jest sporo – na 4 kwietnia w Szwecji (10-milionowy kraj) zarażonych było 6162 osób, z tego w samym Sztokholmie 2662. Zmarło 358 osób.

Powszechne testy na koronawirusa? – Testuje się tylko grupę ryzyka i osoby, które trafiają do szpitala – pani Maria wyjaśnia, że większość zarażonych (o ile ma jakiekolwiek objawy) kuruje się w domu. Jak w wypadku „zwykłej” grypy. Co ciekawe, nawet jeżeli dojdzie do zarażenia, informacja o tym traktowana jest poufnie - jak w jednej ze szkół, gdzie na koronawirusa zachorowało dwoje nauczycieli, gdzie nie powiadomiono o tym rodziców.

Nie jest tak oczywiście, że życie się nie zmieniło – zdecydowanie mniej osób jeździ komunikacją miejską. W autobusach kierowcy mają miejsca oddzielone taśmą. Widać, że niektórzy zaczęli nosi maseczki i rękawiczki. Część lokali gastronomicznych się zamknęła, nie widać także za wielu osób starszych na ulicach. – Aby oszczędzić sobie stresu i nerwów staram się nie oglądać wiadomości – mówi pani Maria. - Aha, jeszcze zmniejszono liczebność dopuszczalnych zgromadzeń, początkowo był limit 500 osób, teraz 50.

Szwedzki eksperyment na razie pokazuje, że epidemię można trzymać w ryzach. Sąsiednie kraje skandynawskie poszły inna drogą, a wcale nie jest tam lepiej. Szwecja na dziś trzyma się założenia, że wirus już z nami zostanie. I to już zapewne na zawsze. Ze trzeba z nim walczyć, ale innymi sposobami nie dusząc przy okazji gospodarki. M.in. budując odporność zbiorową. Która droga okaże się właściwa. Sami tego jeszcze nie wiemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto