Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Superfirma: Firma Agas przy ul. Mickiewicza w Wałbrzychu. Tu dają gwarancję na zawsze

Elżbieta Węgrzyn
Elżbieta Węgrzyn
Właściciele Agasu zaczynali od jednej kserokopiarki.
Właściciele Agasu zaczynali od jednej kserokopiarki. Elżbieta Węgrzyn
W Wałbrzychu, przy ul. Mickiewicza 2, nieopodal Placu Tuwima, jest niewielki punkt poligraficzny „Agas” prowadzony przez Agnieszkę i Sylwestra Slawskich, którzy kontynuują wieloletnią tradycję zapoczątkowaną przez mamę pani Agnieszki, Alicję Stopyrę.

Jednym ze wspomnień z dzieciństwa pani Agnieszki Slawskiej są dźwięki i zapachy, jakie towarzyszyły pracy jej mamy. Dziewczynka przychodziła po lekcjach do Wytwórni Pieczątek „Barbórka”, którą od 1973 roku prowadziła w Wałbrzychu jej mama Alicja. - W zakładzie było czuć zapach palonej gumy, mieszanki kaolinowej i kleju, pamiętam też dźwięk układanych czcionek, dociskanej prasy oraz przybijania drewnianych rączek do pieczątek – wspomina właścicielka Przedsiębiorstwa Agas, które kontynuuje działalność Barbórki. Codziennością zecerki były też późne powroty do domu, zatem córka przychodziła do zakładu mamy i odrabiała w kąciku lekcje, aby spędzić czas w towarzystwie rodzicielki. Pani Alicji, nazywanej przez klientów Barbórki „Basią”, zależało, by jej latorośl nie musiała pracować tak ciężko jak ona sama. - Kiedy zadano mi napisanie, kim chciałabym zostać jak dorosnę, mama powiedziała, że mogę robić wszystko, byle tylko nie pieczątki – dodaje z uśmiechem pani Agnieszka. Przewrotny los jednak chciał inaczej.

Pani Alicja Stopyra urodziła się, skończyła szkołę i zaczęła życie zawodowe we Wrocławiu. - Pracowałam w kilku wrocławskich zakładach wyrobu pieczątek począwszy od 1964 roku, ale otwarcie tam własnego interesu graniczyło z cudem. Przeprowadzka do Wałbrzycha była dla mnie szansą – wyjaśnia emerytowana zecerka.

Okazja otwarcia własnego biznesu pojawiła się wraz z odwiedzinami Izaaka Kratera. Starszy pan pochodzenia semickiego szukał swojego następcy do prowadzenia firmy ze stemplami w Wałbrzychu. Staruszek zaufał pani Alicji, zaproponował jej sprzedaż zakładu, a potem chętnie odwiedzał Barbórkę i dzielił się swoim wieloletnim doświadczeniem. - W takich małych firmach rodzi się więź pomiędzy ludźmi, nawet ze sobą niespokrewnionymi. Pan Krater do końca życia odwiedzał w pracy mamę, a następnie mnie – wspomina ze smutkiem Slawska.

Nazwa firmy nawiązywała do wałbrzyskiego przemysłu oraz imienia młodszej siostry pani Alicji. Przez pół roku pani Stopyra codziennie dojeżdżała do pracy z Wrocławia, potem zaczęła wynajmować pokój i mieszkania, aż zatrzymała się we własnym lokum w dzielnicy Podzamcze. Przez większość czasu Barbórka była wytwórnią jednoosobową, a jej właścicielka pracowała w niej aż do emerytury w 2005 roku. Zbigniew Stopyra, mąż pani Alicji, przez trzy lata pracował w wytwórni, a w pozostałym okresie aktywności zawodowej pomagał żonie w wolne od pracy ranki i wieczory.

Kiedyś pieczątka powstawała w wieloetapowym procesie. W drewnianej kaszcie podzielonej na przegródki były poukładane ołowiane literki różnych czcionek i o zróżnicowanej wysokości. Były też odpowiedniki znaków spacji i kursywy. Literki potrzebne do wyrobienia pieczątki układano na wierszowniku, a słowa podzielone spacjami trafiały na matrycę. Dodatkową trudnością, była konieczność układania liter w odbiciu lustrzanym. Jak cała rama matrycy formatu A4 była już pełna i przeszła korektę, zecer przygotowywał specjalną mieszankę z wody, gipsu i kaolinu. Istotna była jej konsystencja przypominająca miękką plastelinę, by czcionki wbijające się w plastyczną masę zachowały swoją ostrość. Prasą dociskano mieszankę do matrycy, a następnie pozostawiano na kilka godzin do wyschnięcia. Obsługa prasy wymagała dużego wysiłku fizycznego. Na suchą masę z odbitą treścią pieczątek nakładano gumę kauczukową i kolejny raz zaciskano. Na dociskanej do mieszanki gumie odciskały się czcionki, a w zakładzie czuć było zapach palonego kauczuku. Gumę wyciągano z prasy i krojono na pojedyncze pieczątki, a następnie oprawiano na drewnianych listewkach, do których przytwierdzano również drewniane uchwyty. Gumę przyklejano do listewki klejem, a listwy starannie wykańczano, by nie haczyły odzieży właściciela pieczątki. Cały proces wymagał precyzji i cierpliwości.

Zwykle, w ciągu jednego dnia Barbórka wytwarzała ok. 100 pieczątek, a zleceniodawcy od morza (np. właściciele kutrów) po Tatry czekali kilka dni na realizację zamówienia. W wyjątkowych przypadkach pieczątka była gotowa po dziennym oczekiwaniu.

Poza pieczątkami pani Alicja przygotowywała też stemple do znakowania wierteł przemysłowych oraz wyrobu porcelany, potrzebne do malowania szlaczków i spodnich oznaczeń wyrobów. W Barbórce przygotowano też stemple podpisów (faksymili) piłkarskiej drużyny Orłów Górskiego, którymi sygnowano szytą przez Polsport limitowaną edycję mistrzowskich piłek.

Zdarzało się, że historia wdzierała się do cichego wałbrzyskiego zakładu wytwarzającego pieczątki. - W poniedziałek, po ogłoszeniu stanu wojennego zamknięto Barbórkę na miesiąc. Przed zaplombowaniem dokładnie go przeszukano w poszukiwaniu nielegalnych drukarni, nikt jednak nie przyszedł z nakazem, jedynie upozorowano włamanie – wspomina Zbigniew, mąż pani Alicji.

Barbórka nie przekształciła się w istniejący od 1998 roku Agas, ale przez kilka lat istniały obok siebie i działały jednocześnie. Do starego zakładu wchodziło się przez bramę, zaś tuż obok powstał nowy, 31-metrowy punkt, do którego wchodzi się od ulicy. Barbórka proponowała usługi zecerskie, a skomputeryzowany Agas rozszerzył ofertę o pieczątki nowego typu oraz inne usługi, w tym ksero. Zachowano jednak ciągłość firmy, i jej dobre imię, a z jej usług korzystają dawni klienci Barbórki. Państwo Slawscy współpracują też z synami dostawców stemplarskich, którzy dostarczali materiałów pani Alicji.

Slawscy poznali się w miejscu, gdzie dziś mieści się Agas, a z ich imion (Agnieszka i Sylwester) powstała nazwa przedsiębiorstwa. Z nowym punktem związane jest kolejne pokolenie. - Zaczynaliśmy od jednej maszyny ksero, a jak otwieraliśmy firmę, byłam w ciąży z naszą córką Michaliną – opowiada w uśmiechem pani Agnieszka. Dziś pracują naraz cztery kserokopiarki, a właściciele ciągle inwestują w nowe komputery i programy graficzne. Na regale, pomiędzy proponowanymi produktami stoją dwie stare maszyny do pisania. Pan Sylwester dostał je od klientów i zachował na pamiątkę.

W Barbórce proponowano pieczątki, które robiono na zamówienia pochodzące z całej Polski, zaś Agas działa na lokalnym rynku i można w nim zakupić, poza pieczątkami wyrabianymi metodą polimerową i laserową, akcesoria stemplarskie, w tym tusze. Oferuje także usługi kserograficzne czarno-białe i kolorowe w różnych formatach, wydruki komputerowe, laminowanie, zgrzewanie, projekty i wykonanie wizytówek oraz folderów. - Naszą zaletą jest, że wszystko robimy sami i żadnych prac nie zlecamy pośrednikom. Wytwarzamy też pieczątki metodą polimerową, które uchodzą za rzadkość. Są one bardziej pracochłonne, ale dokładniejsze – mówi pan Sylwester. Małżeństwo spędza ze sobą całe dnie, razem też starają się sprostać nawet najtrudniejszym zadaniom. - Kilka lat temu zlecano nam wykonanie pieczątek z japońskimi czcionkami. Poradziliśmy sobie i z tym zamówieniem – dodaje Slawski. Kolejnym atutem punktu jest serwisowanie swych wytworów. Każdy, kto wykona w Agasie pieczątkę, może liczyć na jej naprawę u wytwórcy do końca „życia” stempla.

Choć Slawscy nie prowadzą tak skrupulatnej dokumentacji, jakiej wymagano w PRL-u od pani Alicji, to przestrzegają obowiązujących norm dotyczących pieczątek. Nieuczciwi kontrahenci nie raz sprawdzili ich uczciwość. - Przychodzili do nas ludzie ze zleceniem wykonania stempli urzędowych z godłem państwowym, a nie mieli uprawnień do ich używania. Takie pieczątki wykonuje tylko Mennica Państwowa – opowiadają właściciele Agasu.

Pani Alicja przekazała pasję do prowadzenia biznesu następnemu pokoleniu, a wraz z jej zasłużonym przejściem na emeryturę zamknięto Barbórkę. Podczas odwiedzin w firmie córki nadziwić się nie może, że dziś nie potrzebne są kaszty, czcionki, mieszanki i guma, a wszystko robią komputery.

Poznajcie inne sklepy z tradycjami:

Przeczytaj też o historii wałbrzyskiego sklepu z bielizną

Galanteria skórzana, czyli torebkowy zawrót głowy.

Szczawieńska rodzinna kwiaciarnia.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto