Strażnicy miejscy ze Świdnicy rezygnują z pracy, bo jak mówią, zarabiają grosze

Jedna ze strażniczek odeszła już z pracy, trzech jej kolegów złożyło wypowiedzenia, a kilku innych zastanawia się nad tym. Powód to niskie zarobki

Strażnicy dostają na rękę trochę ponad tysiąc złotych, a praca nie dość, że trzyzmianowa, to jeszcze niewdzięczna i niebezpieczna.
– Nawet na taśmie produkcyjnej w zakładzie w strefie ludzie zarabiają więcej od nas – mówią rozgoryczeni strażnicy i dodają, że za tysiąc złotych ciężko utrzymać rodzinę, czy starać się o kredyt na mieszkanie. – A przecież w straży jest wielu młodych ludzi, którzy zakładają rodziny – tłumaczą.
Jeśli w miejskiej kasie nie znajdą się pieniądze na podwyżki, już wkrótce na świdnickich ulicach może zabraknąć patroli. Niedawno na ręce komendanta trafiła petycja podpisana przez całą załogę. Strażnicy chcą zarabiać 300-400 złotych więcej.
– Sytuacja jest trudna – nie ukrywa Stanisław Rybak. – Nie uda mi się zatrzymać ludzi, jeśli nie dam im podwyżek.

Idą tam, gdzie lepiej
Zarobki w świdnickiej SM nie są wysokie. Strażnik przez pierwszy rok zarabia 1340 zł brutto. Przez kolejne kilka lat 1500 zł brutto. Dlatego wielu z nich już od dawna szuka nowej, lepiej płatnej pracy. Jedna z funkcjonariuszek podjęła już pracę w policji. Kolejne trzy osoby pracują już w okresie wypowiedzenia umowy o pracę. Chcą iść albo do policji, albo do strzegomskiej straży miejskiej. Tamtejsza jednostka podwaja właśnie swoje zatrudnienie, a radni Strzegomia uchwalili dla strażników podwyżki rzędu 400-500 złotych.
– Po podwyżkach funkcjonariusze będą tam zarabiać co najmniej 1500 złotych na rękę – mówią z zazdrością w głosie świdniccy strażnicy. – U nas o takich pieniądzach możemy tylko pomarzyć. Dlatego wiele osób chce się tam przenieść, bo nawet biorąc pod uwagę koszty dojazdów, będziemy mieć większą pensję o trzysta, czterysta złotych.

Półtora miliona na straż
W Świdnicy na takie podwyżki funkcjonariusze nie mają co liczyć. W tym roku straż kosztowała podatników ponad 1,5 mln złotych. Aż 93 procent tej kwoty pochłonęły płace. To ogromna suma, ale i tak nie wystarczająca, by pracownicy byli zadowoleni. Dlatego komendant straży spotkał się w tej sprawie z prezydentem, ale ostatecznych decyzji wciąż nie ma.

Podwyżki pod znakiem zapytania
Stefan Augustyn - rzecznik Urzędu Miejskiego w Świdnicy
– Problemy straży miejskiej nie odbiegają wiele od problemów prywatnych firm, które szukają ludzi do pracy. Jednak my nie jesteśmy w stanie windować płac tak, jak to się dzieje w prywatnych przedsiębiorstwach. W przyszłym roku pracownicy urzędu i podległych jednostek, w tym straży, mogą liczyć na 6-procentową podwyżkę – największą od lat. Ten wzrost płac jest uwzględniony przy konstruowaniu budżetu, a prace nad nim jeszcze trwają. Ostateczną decyzję, kto dostanie podwyżkę i w jakiej wysokości, podejmie bezpośredni przełożony. Wydatki na straż miejską po uwzględnieniu podwyżek i nowych etatów, będą większe, jednak poznamy je dopiero po ostatecznej akceptacji budżetu przez radnych, co nastąpi w grudniu.