Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes Ratajszczak oprowadzał po zoo i opowiadał o zwierzętach (ZDJĘCIA)

Weronika Skupin
Podczas mikołajkowego spaceru po zoo prezes Radosław Ratajszczak oprowadził zebranych po kilku pawilonach i pokazał budowę Afrykarium. Usłyszeliśmy co nieco o słoniach, wyjcach, hipopotamach karłowatych czy też jelarangach.

W wycieczce wzięli udział chętni, którzy zgłosili się na nią jako pierwsi. Liczba miejsc była ograniczona. Prezes chciał nam pokazać, że życie w zoo toczy się w pełni także zimą.

Spacer zaczęliśmy od pawilonu ptaszarni, jednego z najstarszych w zoo. Tam nieopodal młodych dzioborożców, które mieszkają w naszym zoo od trzech lat, widzieliśmy arę szafirową. – Ptak ten na czarnym rynku osiąga cenę 15-20 tys. euro. Ta ara została skonfiskowana z przemytu na ukraińskiej granicy – opowiadał prezes.

Przeszliśmy do słoniarni, w której mieszkają też hipopotamy i tapiry. Na wzór tej słoniarni budowano inne w całej Europie, ponieważ część została zniszczona, na przykład w czasie wojny. Gdy hipopotamy przeniosą się za kilka lat do Afrykarium, słoniarnia będzie służyła wyłącznie największym zwierzętom lądowym naszego globu. Jednak mieszkać tu będą te mniejsze z dwóch gatunków tej rodziny – słonie indyjskie. Znajdzie się tu boks dla samca, a część dla samic będzie powiększona.

We wrocławskim zoo mieszkają dwie słonice: Birma i Toto. – Nie wiemy ile dokładnie mają lat, do zoo przybyły w latach 70. – mówił Radosław Ratajszczak. To inteligentne zwierzęta. Wiedzą, że mają jedzenie poukrywane w różnych miejscach na wybiegu, na przykład w starych oponach. Dzięki temu są aktywne, bo muszą szukać smakołyków i trochę się dzięki temu ruszają, co jest szczególnie ważne w ich wieku. Słonie mają na zewnątrz usypaną górkę z piasku, by łatwiej im było wstać. Nawet zimą wychodzą na dwór, co widać na zdjęciach. Birmę i Toto zaciekawiła nasza obecność i plotkowały sobie o nas na ucho.

W słoniarni mieszkają też hipopotamy karłowate. – Gdy na świat kilka lat temu przyszedł Euforio, zadzwonili do mnie z CNN. Nasz hipcio był w największych serwisach na całym świecie, w tym np. w głównym wydaniu wiadomości na BBC. Wszystko dlatego, że to gatunek skrajnie zagrożony, a na dwie samice rodzi się jeden samiec. W dodatku zazwyczaj umiera – opowiadał prezes. Teraz Euforio jest w Lipsku, a jego siostra w Singapurze. W tym roku na świat przyszła mała hipopotamica Luna. Niestety speszyła się i schowała w sianku w samym kącie wybiegu.

W pawilonie małpiarni nad głowami skaczą nam różne gatunki małych małpek, wiszą tam także leniwce: Heniek i Celinka. Nigdzie się nie spieszą, tylko wiszą sobie i wiszą. Mogłyby zejść na ziemię, ale po co... Wystarczy im kilka gałęzi na krzyż pod sufitem. Z toalety korzystają raz na tydzień. Podczas naszej wizyty Henio ledwo raz podrapał się leniwie po uchu. Czasem zwisają z góry na tylnych łapach i zaczepiają ludzi. To jednak męczące i dziś wolały nieco odpocząć.

– Gdy przedstawiliśmy Heniowi Celinkę, pierwszego dnia zbliżył się do niej na odległość metra, stwierdził że to dosyć i poszedł spać. Za rok może się zorientuje, że to samica – uśmiechnął się prezes Ratajszczak.

Wyjców w naszym zoo jest dziewięć. Ich ogon jest bardziej sprawny niż łapy. Bez problemu wiszą na nim utrzymując cały ciężar ciała. Często, nawet co roku, mają młode, a tegorocznego podlotka było widać na plecach u mamy. Wyjce wyją dopiero od niedawna: rano i wieczorem. Reagują na krzyki lemurów wari.

Hulmany to małpy mieszkające w nowym pawilonie terai. Wierzy się, że są wcieleniem boga Hanumana, dlatego można je spotkać w świątyniach Azji południowo-wschodniej. To skoczne małpy. Z wybiegu w zoo w Ostrawie uciekały 19 razy. W nowym pawilonie terai prezes Ratajszczak pokazał nam, gdzie będzie wodospad. Będą mogły się w nim pluskać dzieci, oczywiście ku wielkiej uciesze rodziców.

By wejść do pawilonu terai, przeszliśmy obok basenu z kotikami. To podobne do fok ssaki morskie, które dzieci chętnie oglądały przez bulaj pod powierzchnią wody. Tuż obok jest wybieg Przemisi, niedźwiedzicy uratowanej z okolic Przemyśla. Ma około 19 lat i niestety jest chora na epilepsję. Miewa ataki padaczki. Tu i w okolicznych klatkach niedźwiedzi już nie będzie. Miejsce to zajmą inne ekspozycje. Nieopodal są np. szopy znalezione... pod jednym ze sklepów na parkingu. – Wybiegi po niedźwiedziach przeznaczymy między innymi na ursony, kolczaste gryzonie wyglądające jednak bardziej puszyście niż jeżozwierze i dzikie koty z Azji, np, panterę mglistą – zapowiada Radosław Ratajszczak.

Wracamy do terai. Drzwi do pawilonu pochodzą z Delhi i mają 120 lat. W środku mieszkają nosorożce indyjskie, które jesienią tego roku przybyły do naszego zoo: Tarun i Manas zwany Mańkiem. Nie sprowadzono do Wrocławia samicy, bo panowie traktowaliby ją jak swoją siostrę. Za kilka lat, gdy dojrzeją płciowo, jeden z nich pojedzie do zoo gdzieś w Europie, a zamiast niego trafi do nas samica do rozrodu. Oba ważą około tony, większy jest Tarun, ma 1200 kg. Na razie oba samce mają króciutki róg, który jest w dodatku systematycznie ścierany. Nie urośnie tak długi jak u nosorożca afrykańskiego.
W pawilonie są odgrodzone palami, by się nie pogryzły. Do sąsiada mogą jednak wsadzić głowę i widać, że się dogadują.

Trzeba uważać, by zwierzęta te nie miały chorych nóg, a to się często zdarza w ogrodach zoologicznych. W naturze żyją na miękkim podłożu, a w zoo na betonie. Dlatego przygotowano dla nich 60-centymetrową warstwę z mieszanki kory, po której mogą spacerować. W pawilonie terai są też dwa jelarangi – olbrzymie wiewiórki sięgające metra długości. – To jedyne osobniki w ogrodach zoologicznych w całej Europie. Pochodzą z jawy – pochwalił się prezes Ratajszczak.

Afrykarium rośnie jak na drożdżach. Robotnicy firmy Inter System pracowali mimo soboty i zimna. To największa budowa w zoo w Europie. Dziennie montowane tu było nawet 60 ton stalowych elementów. Już widać stalowe pylony sięgające 7 metrów nad ziemią wyznaczające poziom dachu. Pod ziemią także będzie kilka pięter ekspozycji sięgającej 7 metrów wgłąb ziemi. Ukończenie budynku planowane jest na 2014 rok. – Jednak realnie rzecz biorąc ucieszyłbym się, gdyby Afrykarium udało się otworzyć na 150-lecie zoo w lipcu 2015 roku – mówi Radosław Ratajszczak.
To skomplikowana budowla. Po zalaniu basenów demineralizowaną wodą, trzeba będzie wsypać do nich na początek 20-30 tirów morskiej soli i poczekać pół roku aż osiągnie ona odpowiednie parametry.
W środku zamieszkają m.in. rekiny, antylopy, zebry, żyrafy, manaty, pingwiny przylądkowe, liczne ptaki i ryby czy też krokodyle.

Pod koniec naszej wycieczki zwiedziliśmy pawilon akwarium. W nim prezes Ratajszczak opowiadał o sukcesie filmu "Gdzie jest Nemo". Po nim każdy rozpoznawał błazenki i pokolce królewskie, "grające" rybki Nemo i Dory. W akwarium w którym żyją, znajduje się aż 50 tys. miękkich i twardych koralowców.

Radosław Ratajszczak opowiadał także o rybkach, które nie pływają, a chodzą sobie po dnie. Zdradził też, że mięsożerne piranie można trzymać razem z małymi rybkami. Nie opłaca im się bowiem na nie polować. Tracą za dużo energii, wolą duże ochłapy mięsa. Pokazał też żywiące się krewetkami płaszczki, które po porodzie zwinięte są w rulonik oraz małe rybki odkryte zaledwie kilka lat temu pochodzące z okolic wyspy Celebes. Nikt nie zna jednak dokładnego miejsca ich naturalnego występowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto