- Mieszkańcy Jugowej (pow. świdnicki) nie byli w stanie zabezpieczyć niewielkiego kundelka chociażby w słomę. Psiak spędzał zimę na wilgotnych szmatach. Niestety to była dla niego ostatnia zima - skonał w męczarniach... Pomimo podjęcia interwencji tego samego dnia, w którym wpłynęło zgłoszenie, niestety nie zdążyliśmy... W ostatnim momencie udało nam się jednak uratować trzy szczeniaczki i ich mamusię oraz kociaka, które w te mrozy trzymane były w nieocieplanej, rozpadającej się szopie. Te zwierzęta dzieliły godziny od zamarznięcia. Wczoraj w tym miejscu temperatura wynosiła - 20° - również to nie skłoniło oprawców do zabrania maluteńkich dzieci do domu. Jak można nazwać takie zachowanie? To jest przecież sadyzm w czystej postaci - relacjonują interwencję inspektorzy DIOZ.
- Gdy zapytaliśmy ich czemu zwierzęta nie były nigdy u lekarza weterynarii, odpowiedzieli naszej inspektorce „a dasz mi kur** pieniądze na to”... Dla 5 osobowej rodziny śmierć zwierzęcia była czymś normalnym „padł to padł, na ch** drążyć temat” odparł wnuk właściciela - dodają inspektorzy.
Odebrane zwierzęta już na pierwszy rzut oka są chore. Szczeniakom cieknie z nosów, są niewyobrażalnie wzdęte, a do tego krwawa biegunka. U kociaka świerzb niemalże wychodzi z uszu. Do tego męczy go koci katar.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?