Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci gorszego Boga

Małgorzata Moczulska
Pani Anna, babcia Krzysia, gotuje obiad w kuchni, którą dzieli z sąsiadami. Zawsze uważa, by nie pomylić ich garnków ze swoimi, by nie doszło do niepotrzebnej awantury.
Pani Anna, babcia Krzysia, gotuje obiad w kuchni, którą dzieli z sąsiadami. Zawsze uważa, by nie pomylić ich garnków ze swoimi, by nie doszło do niepotrzebnej awantury.
– Chciałbym się stąd wyprowadzić. Wstydzę się, że tu mieszkam – mówi 7-letni Patryk z kamienicy przy Garbarskiej 23, zwanej świdnickimi slamsami Marzą o własnym pokoju, ciszy i fajnych sąsiadach.

– Chciałbym się stąd wyprowadzić. Wstydzę się, że tu mieszkam – mówi 7-letni Patryk z kamienicy przy Garbarskiej 23, zwanej świdnickimi slamsami

Marzą o własnym pokoju, ciszy i fajnych sąsiadach. Chciałyby mieć obok domu plac zabaw i boisko, by pograć w piłkę. To nie ich wina, że ich rodzicom się nie udało, że stracili pracę, nie płacili za mieszkanie i trafili w końcu tutaj, na Garbarską. O ich budynku mówi się w mieście „kamienica wyrzuconych”, „slamsów”, czy „dom strachu”. Najbardziej cierpią mieszkające tu dzieci

Przed brzydką, starą kamienicą schowaną na uboczu centrum Świdnicy stoi grupka dzieci. Mają po siedem, osiem lat. Najwyraźniej się nudzą. Rozchlapują kałuże, huśtają się na rozlatujących drzwiach wejściowych, ale do środka wejść nie chcą.
– A po co? – pyta jedno z nich. Chłopiec ma na imię Krzysiu, skończył osiem lat. – Przecież tam w co drugim mieszkaniu jakiś pijak mieszka – mówi. – Boję się ich. Wolę już tutaj stać i nie słuchać ich krzyków.

Marzenie o białych kafelkach
Chłopiec mieszka w budynku z babcią i rodzicami.
– Oni nie piją i są dla mnie mili – opowiada. – Chciałbym się stąd wyprowadzić. Obojętnie gdzie, byleby tylko mieszkanie było ładniejsze, podwórko fajne i nikt nie pił na schodach wina. No i pokój chciałbym mieć własny, a w nim biurko do odrabiania lekcji, takie z lampką, jak na filmach.
Rozmarzony głos chłopca przerywa szyderczy śmiech. To jeden z sąsiadów.
– Lepiej byście się do jakiejś roboty wzięli darmozjady, a nie tu stali i gadali bzdury – krzyczy w stronę dzieci. Chwiejącym się krokiem wchodzi do środka. Kiedy znika za drzwiami, chłopcy znów siadają na chodniku i mówią o tym, jak bardzo chcieliby przeprowadzić się gdzieś daleko od tego miejsca.
– Marzę o łazience, takiej jak mają moi koledzy z klasy – dodaje Piotrek. – Z wanną, białymi kafelkami na ścianach. Tutaj mamy takie byle jakie natryski, wspólne dla wszystkich. Strach tam chodzić, brudno jest i nieprzyjemnie. A mój kolega, jak byłem u niego, to nawet miał taką pianę, którą się do wanny wlewało i pachniało, że aż miło. On to ma fajnie...
Z korytarza dochodzą odgłosy awantury. Chodzi o pieniądze na wino. Dwóch mężczyzn krzyczy na siebie i wzajemnie obrzuca wyzwiskami. Dzieci, słysząc te krzyki, biegną do parku. Pada deszcz, ale to im wcale nie przeszkadza.

Spokojna noc jest jak cud
W środku kamienicy obdrapane ściany, brudne, zniszczone podłogi, smród, ciemno. Długi korytarz na drugim piętrze. Na fotelu pod oknem siedzi pijany mężczyzna, coś do siebie mamroce i zaciąga się papierosem. Obok biega mała dziewczynka.
– Olu, chodź do domu, szybko! – z mieszkania tuż obok wychodzi młoda, ładna kobieta, bierze dziecko za rękę i odciąga od pijanego mężczyzny. – Tak tu jest codziennie – dodaje po chwili. Strach z dziecka oczy spuścić. Mieszkamy w jednym pokoju, jest ciasno. Dlatego czasem pozwalam jej wyjść na korytarz, by choć pobiegała. Jednak naprawdę ciężko znaleźć chwilę, żeby tu było spokojnie, a noc bez awantury i dobijania się do drzwi, to jak cud. Ciągłe wyzwiska, przekleństwa, ktoś pijany wiecznie się kręci. W nocy nie wychodzę z mieszkania. Bałabym się po zmroku. Po policję nie dzwonię, bo niektórzy tu są mściwi. Gdyby się dowiedzieli, że to ja, żyć by mi z córką tu nie dali, a ja nie mam dokąd pójść.
Pani Mariola mieszka przy ulicy Garbarskiej od ponad trzech lat. Trafiła tu, bo życie jej się trochę pogmatwało. Jej rodziców eksmitowano z poprzedniego mieszkania, ona zaszła w ciążę i nie miała gdzie się podziać. Nikt jej nie pomaga, jest zdana tylko na siebie.
– Ola ma dopiero trzy lata, a to, co tutaj widziała i słyszała, pewnie wielu dorosłych nie przeżyło. Boję się, że to odbije się na jej psychice. Może jestem niezaradna, może rzeczywiście powinnam bardziej się starać, by w końcu się stąd wyprowadzić. Nie wiem, czasem nie daję już rady. Siadam i płaczę. Jaką przyszłość będzie tu miało moje dziecko? Przecież ona ciągle widzi pijanych ludzi i ciągle słyszy awantury.
Kobieta dodaje, że po tym, jak trzy tygodnie temu w mieszkaniu pod jej pokojem sąsiad zamordował dwóch mężczyzn, uświadomiła sobie, że to nie są żarty.
– Jestem przerażona – mówi i przytula mocno swoją córeczkę. Ola jest śliczną, rezolutną dziewczynką. Bardzo ufną. – Chciałabym, żeby była szczęśliwa – dodaje. – Wierzę, że kiedyś się stąd wyrwiemy. Musimy.

Nie płacą, bo mieszkają w norze
Większość lokatorów domu przy ulicy Garbarskiej nie płaci czynszu. Mówią, że za mieszkanie w takiej norze, nawet i sto parę złotych to za dużo. Nie rozumieją, że w ten sposób zamykają sobie drogę do wyprowadzki. Miasto nie chce im przyznać innych mieszkań, bo nie wywiązują się z tych zobowiązań.
– Nie można mówić, że w tej kamienicy mieszkają sami pijacy i przestępcy, bo takie określenia niestety słyszymy – mówi pan Krzysztof. Pracuje jako wolontariusz. W miejskim programie odpracowywania czynszów opiekuje się chorą, niepełnosprawną kobietą. Chce w końcu swoje zaległości czynszowe odpracować, by mieć szansę na przeprowadzkę. – Owszem, są tu niestety takie osoby, które psują opinię całej kamienicy, ale są też ludzie, którym zwyczajnie w życiu się nie powiodło. Mnie najbardziej szkoda tych dzieci. Co z nich tu wyrośnie, w takim otoczeniu? Niestety, obawiam się, że nic dobrego.
( Nie można mówić, że w tej kamienicy mieszkają sami pijacy i przestępcy, bo takie określenia
niestety słyszymy pan Krzysztof, lokator kamienicy )

niewiele Interwencji
Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy
– O tym, co się dzieje w budynku przy ulicy Garbarskiej, policja dowiedziała się dopiero podczas wykonywania czynności związanych z podwójnym zabójstwem, do którego doszło tam kilkanaście dni temu. Tego, że do niektórych lokatorów przychodzą pijani goście, którzy demolują mieszkania i terroryzują innych, nikt nam wcześniej nie zgłaszał. W ogóle w ciągu ostatniego roku tylko kilkanaście razy interweniowaliśmy w tym budynku. Ludzie tłumaczą, że nie dzwonią po policję, bo się boją, albo zwyczajnie przyzwyczaili się już do krzyków za ścianą u sąsiada. To błąd. Każdą niepokojącą sytuację trzeba zgłaszać. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie spowodować, że ci, którzy zakłócają porządek, czy zastraszają innych, poniosą za to karę.

Trzeba chcieć sobie pomóc
Stefan Augustyn, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świdnicy

– Z 26 najemców zamieszkujących pokoje przy ulicy Garbarskiej, tylko dwóch nie ma długu i opłaca czynsz w terminie, a kilku innych płaci niesystematycznie. A czynsz wcale nie jest wysoki, bo za jeden pokój z ogrzewaniem, wodą i prądem wynosi około 110 zł miesięcznie.
Mimo to, zadłużenia wahają się od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Czwórka rekordzistów ma zadłużenie w wysokości od 20 do prawie 39 tys. zł. To tak, jakby mieszkańcy nie płacili czynszu przez 10-11 lat! Mimo ogromnego zadłużenia Miejski Zarząd Nieruchomości przez niecałe ostatnie trzy lata przeznaczył 81 tys. zł na remonty oraz bieżące usuwanie aktów wandalizmu, dokonywanych przez mieszkańców, bądź ich gości. W tym czasie zmodernizowano centralne ogrzewanie, wymieniono okna na klatce schodowej i w piwnicy, wyremontowano mieszkania, sanitariaty. Niewiele z tego zostało.
Do ludzi, którzy trafili tam nie dlatego, że demolowali poprzednie mieszkania, awanturowali się, czy nadużywali alkoholu, staramy się wyciągnąć rękę. W ciągu ostatnich pięciu lat jedenaście rodzin dostało inny lokal socjalny, bądź przeniosło się do nowych budynków komunalnych. Osobom, które chcą wyrwać się z pętli zadłużenia i przenieść do innego mieszkania, miasto w ramach specjalnej akcji, umorzyło długi. Oferowało również prace społecznie użyteczne. Obecnie są możliwości zatrudnienia w ramach robót publicznych. Działa również program wolontariatu. Jednym słowem, możliwości na poprawę sytuacji życiowej jest wiele, trzeba tylko chcieć.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto