Czy na Boże Narodzenie spadnie śnieg? My już wiemy!
Jerzy Kucharski przyznaje, że jeśli chodzi o nadchodzącą zimę, to najbardziej obawia się drugiej połowy lutego. - Kiedy będziemy już spragnieni ciepełka i zaczniemy wyglądać na wiosnę, nad Polskę nadciągnie chłód z typowym lutowym mrozem - prognozuje. - Możemy się wówczas spodziewać temperatur poniżej minus dziesięciu stopni. Czy to siarczysty mróz? Raczej nie, bo ja zakładam szalik dopiero przy minus trzydziestu - śmieje się nasz meteorolog dodając już całkiem poważnie, że nasza obecna sytuacja w pogodzie przypomina chaos klimatyczny. - Jesteśmy świadkami zaburzeń typowych zjawisk pogodowych. A w pogodzie, jak w polityce, wystarczy podjąć nieprzemyślane decyzje i wkrada się chaos. Przyrodnik zdradza nam, jak w mieście można prognozować pogodę bez telewizyjnych informacji na ten temat. Okazuje się, że fantastycznymi synoptykami są gawrony. - Gdy siadają wysoko na drzewach, nie trzeba patrzeć na termometr, bo idzie siarczysty mróz - wyjaśnia. - Jak się „pasą” na śniegu, to idzie odwilż. Jak siadają blisko pnia drzewa i dzioby zwracają w jedną stronę, to znaczy że będzie wiał silny wiatr, a dzioby wskazują kierunek skąd powieje. Wieczorem, jak ptaki wracają do gniazd, latają raz w dół, raz w górę i kraczą niskim, nieprzyjemnym gardłowym głosem, oznacza że idzie zmiana pogody na gorsze. Kiedy kąpią się w piasku, to szykują się na zbliżający się deszcz - zdradza nam pan Jerzy. - Gawrony są świetnymi prognostykami z prostego powodu - ich piórka to barometry. Każde z nich zaczyna się otoczoną nerwami puszką, która wchodzi w skrzydło. Każde jej odkształcenie sprawia, że z wyprzedzeniem nawet do 12 godzin, gawron wie o zbliżających się zmianach pogody - mówi. Inny, równie ciekawy sposób, który wiele mówi o pogodzie jest zachowanie się popularnej rośliny - mniszka lekarskiego (mlecz). Ten żółty kwiat dużo wcześniej zamyka się przed deszczem, niż jesteśmy w stanie sami się zorientować o zbliżającej się chmurze. Czytaj dalej pod kolejnym zdjęciem