Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciężarna zabiła mężą nożem ze ślubnego prezentu. "Zdenerwował mnie, bo był pijany"

Artur Drożdżak
Widać, że Szymon S. i jego żona Małgorzata byli szczęśliwi, aż do tragicznego dnia w lutym ub.r.
Widać, że Szymon S. i jego żona Małgorzata byli szczęśliwi, aż do tragicznego dnia w lutym ub.r. fot. nk.pl
Dopiero wzięli ślub, spodziewali się dziecka. Jedna awantura przekreśliła ich szczęście. Niespełna dwa tygodnie po ślubie ciężarna żona zabiła męża nożem z kompletu weselnego. Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył wyrok skazujący Małgorzatę S. do 7 lat więzienia.

To była miłość od pierwszego wejrzenia. 28-letni Szymon S. zakochał się bez pamięci, gdy tylko zobaczył o siedem lat młodszą Małgorzatę. Szczupła, ognista brunetka robiła wrażenie i przykuwała wzrok wielu mężczyzn. Jednak to właśnie Szymon przypadł jej do gustu. Wyznali sobie miłość.

Poznanie, ciąża i szybki ślub
Spotykali się od kwietnia 2012 roku. Gdy dziewczyna niedługo potem zaszła w ciążę, zaraz postanowili się pobrać. Byli przekonani, że spędzą całe życie razem jako kochające się małżeństwo. Razem aż do śmierci. Datę ślubu para wyznaczyła na 9 lutego ub.r. Po pięknej uroczystości zamieszkali u matki panny młodej w dwupokojowym, bardzo skromnie urządzonym, mieszkaniu w Starachowicach (woj. świętokrzyskie).

Małgorzata utrzymywała się z zasiłku Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w wysokości 150 zł, Szymon dorywczo pracował na budowach. Finansowo im się nie przelewało, ale byli pewni, że poradzą sobie z utrzymaniem dziecka.

Wielka miłość i burzliwe kłótnie
Związek pary od początku był bardzo burzliwy i często dochodziło do kłótni między młodymi małżonkami. Żona wypominała partnerowi, że bez umiaru pije wódkę, mąż z kolei powątpiewał, czy jest ojcem ich dziecka. Nie raz i nie dwa sugerował, że Małgorzata go zdradziła...

Kolejna awantura rozegrała się 21 lutego 2013 r. Przebieg wydarzeń tego dnia nie zapowiadał tak tragicznego finału.
Szymon rano wymienił z żoną kilka kąśliwych uwag, ale około godz. 14 odprowadził ją do szkoły, II klasy liceum dla pracujących. Potem gdzieś zniknął bez wyjaśnień i wrócił do domu już podpity. Małgorzata po lekcjach zjawiła się w mieszkaniu, godzinę po mężu.

Od razu zauważyła, że jest bardzo podchmielony. Wściekła się. Zaczęła Szymonowi wypominać, że obiecywał jej trzeźwość do urodzin dziecka. Była w 28 tygodniu ciąży i do porodu zostały niecałe trzy miesiące. Mąż nieudolnie zaprzeczał, że nie pił alkoholu, ale że kłamie było widać gołym okiem.

W pewnej chwili przeszedł do ofensywy i sam zaczął robić żonie wymówki. Wyliczał, która rodzina dała na wesele więcej pieniędzy. W końcu sięgnął po tekturowe pudełko, w którym był zestaw noży, jeden z prezentów ślubnych. I rzucił pudełko na łóżko koło Małgorzaty.

Pochopne słowa męża
- Jak chcesz to możesz mnie dźgnąć - powiedział. Coś jeszcze mruknął pod nosem i wtedy Małgorzata bez wahania wzięła jeden z największych noży, jaki wypadł z pudełka, i zadała nim szybko cios. Z góry na dół. Natychmiast wyjęła nóż z rany, ale było za późno.

Krew intensywnie trysnęła z klatki piersiowej męża. Szymon przykucnął, potem powoli osunął się na wersalkę. Zszokowana żona rzuciła się do telefonu, by wezwać karetkę. Przy pomocy prześcieradła usiłowała tamować lejącą się krew. Bezskutecznie. Mąż po prostu umarł jej na rękach po kilku minutach.

Zachowało się nagranie telefonicznej rozmowy z dyspozytorką pogotowia ratunkowego: chaotyczna, bardzo emocjonalna relacja Małgorzaty wzywającej pomocy do umierającego. Gdy po lekarzach na miejsce tragedii przybyli policjanci, martwy mężczyzna leżał na plecach na wersalce, na pudełku z pięcioma nożami. Jeden, długi na 30 cm, leżał obok niego. Oznaczono go jako ślad nr 7. Właśnie nim żona zadała śmiertelny cios. Krew Szymona była na 15-centymetrowym ostrzu i późniejsze badania DNA to potwierdziły.

Pośmiertne analizy wykazały, że mężczyzna miał 2,3 promila alkoholu we krwi. Odciski jego palców pozostały też na tekturowym pudełku z nożami. To wyraźnie wskazywało, że wersja żony o przebiegu tragicznego zajścia jest prawdziwa.

Cios uszkodził serce
Biegły medyk stwierdził, że kobieta zadała uderzenie ze średnią siłą, ale to wystarczyło, by ostrze uszkodziło serce i wątrobę. Śmiertelna rana miała głębokość 15 cm. Podczas sekcji zwłok odnotowano, że zabity mężczyzna miał też dziwne obrażenia skóry koło skroni, czoła i uda, ale nie ustalono ich pochodzenia. Być może Szymon odniósł je, gdy był poza domem jeszcze przed tragedią w mieszkaniu. Nie dało się wykluczyć, że zwyczajnie przewrócił się i wpadł nietrzeźwy do przydrożnego rowu. To nie Małgorzata spowodowała te niewielkie obrażenia ciała męża.

Żona: To było silniejsze ode mnie
Małgorzata S. częściowo się przyznała do winy, ale kategorycznie zaprzeczyła, by chciała zabić partnera. Przekonywała, że tamtego dnia wszystko odbyło się nagle, trwało ułamek sekundy. Dlatego racjonalnie nie zareagowała na pochopne słowa męża.

- To było silniejsze ode mnie. Zdenerwował mnie, bo był pijany, a wcześniej obiecywał abstynencję - nie kryła kobieta. Dlatego wzięła do ręki pierwszy lepszy nóż i - nie kontrolując swojego zachowania - zadała nim cios. Chciała, by Szymon się otrząsnął i po prostu przestał pić. Bała się, że będzie podobnie jak z jej ojcem, alkoholikiem. Życie w takiej rodzinie to nie był szczyt jej marzeń. Nie chciała jeszcze raz tego przeżywać.

Małgorzata w stresie agresywna
Biegły sądowy potwierdził w opinii, że Małgorzata w trudnej dla niej sytuacji jest impulsywna, gwałtowna i agresywna. W skali od 1 do 10 jej poziom agresji biegły ocenił na 8. Dodał, że kobieta ma tendencję do obwiniania innych za swoje niepowodzenia.

Sąd przyjął, że Małgorzata jest winna zabójstwa. Gdy mąż nieopatrznie powiedział, by go zraniła, poszła znacznie dalej i zabiła.
- W tej sytuacji w ogóle nie musiała używać noża. Wzięła go do ręki nachwytem i zadała cios z góry. To świadczy o tym, co chciała zrobić. Działała wtedy z zamiarem nagłym, chwilowym - nie krył sąd.

Gdyby nie prowokacja męża...
Sąd stwierdził ponadto, że ten zamiar oskarżonej był wynikiem prowokacji męża, który pił mimo obiecanej abstynencji i w czasie kłótni rzucił na łóżko noże, mówiąc, że jeśli chce, to żona go może dźgnąć.

W ocenie sądu, gdyby nie to stwierdzenie z ust męża, do tragicznego w skutkach zdarzenia, by w ogóle nie doszło. Małgorzata była związana uczuciowo z mężem. Dlatego po czynie zaraz wezwała karetkę i zaczęła go ratować. To było działanie na jej korzyść.

Okoliczności obciążające w sprawie kobiety? Zdaniem sądu to choćby fakt, że pozbawiła życia męża ledwie kilkanaście dni od zawarcia związku.

Krzywda męża, ale i dziecka
Tym swoim działaniem, jak zaznaczył sąd, oskarżona kobieta skrzywdziła synka, którego osierociła jeszcze przed narodzinami. Pozbawiła też swoje dziecko możliwości poznania własnego ojca. Chłopczyk przyszedł na świat 25 maja 2013 r., gdy kobieta była tymczasowo aresztowana. Nie mogła się wtedy realizować jako matka, a synka oddała pod opiekę babci, poza więzienne mury.

Zdaniem sądu, obciążające Małgorzatę było także to, że była wcześniej karana. Już jako nieletnia miała konflikty z prawem, a potem została skazana za przestępstwa z użyciem przemocy, m.in. za pobicie i rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Raz fałszywie oskarżyła jednego mężczyznę o gwałt. Dodatkowe okoliczności łagodzące? Małgorzata była osobą młodocianą i nie miała skończonych 21 lat w chwili dokonania zabójstwa oraz wyraziła żal za swoje zachowanie. Nie kryła łez na każdej rozprawie przed sądem.

Rodzice Szymona o wyroku
Kielecki sąd skazał ją na 10 lat więzienia i zapłatę 2460 zł oskarżycielom posiłkowym, rodzicom zabitego. Oni nie pogodzili się ze śmiercią ukochanego syna i złożyli apelację od tego wyroku. Domagali się podwyższenia kary dla zabójczyni do 15 lat, bo - ich zdaniem - kara wymierzona synowej była rażąco łagodna.

Przekonywali, że w trakcie małżeńskich kłótni to tylko Małgorzata była agresywna, a treść zachowanych SMS-ów z telefonu komórkowego Szymona świadczy, że "odnosiła się bez szacunku dla partnera i męża".

- W rzekomy żal oskarżonej ciężko uwierzyć, bo przed zakończeniem procesu złożyła wniosek o nabycie spadku po zabitym mężu i także siebie wskazała jako spadkobiercę - argumentowali rodzice zabitego Szymona.

Obrońca Małgorzaty w swojej apelacji domagał się zmiany kwalifikacji czynu i złagodzenia kary. Pisał, że oskarżona w trakcie procesu poprosiła oskarżycieli posiłkowych o wybaczenie, wyraziła czynny żal i nie kryła załamania z faktu, że straciła najbliższą osobę.
- W chwili dokonania czynu była w ciąży, a to zawsze wpływa na zachowanie kobiet - przekonywał adwokat.

Sąd Apelacyjny obniża wyrok
Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił w części argumentację adwokata. Zmienił kwalifikację czynu z zabójstwa na ciężki uszczerbek na zdrowiu, skutkujący śmiercią pokrzywdzonego i zmniejszył wyrok Małgorzacie S. do 7 lat więzienia. Orzeczenie jest prawomocne.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i wideo z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto