4 lata po tragedii w Świebodzicach. W zawalonej kamienicy zginęło 6 osób. ZDJĘCIA

Była to najtragiczniejsza w skutkach katastrofa budowlana w naszym regionie. Jej bilans był tragiczny mimo, że blisko 250 ratowników przez kilkanaście godzin walczyło z czasem i ręcznie cegła po cegle przeszukiwało gruzowisko. W akcji brali udział strażacy z całego województwa, a także jednostki specjalistyczne z psami poszukiwawczymi z Łodzi i Jastrzębia Zdroju.

Przypomnijmy. Do wybuchu gazu w budynku przy ulicy Krasickiego doszło zaraz po godzinie 9.00 w sobotę.

- To był moment. Jedyne co pamiętam to huk, pył i deski. Nie wiedziałam co się stało. Wiedziałam jedynie, że muszą jakoś wyjść. Dotarłam do kuchni i tam nawoływałam pomocy – mówiła nam pani Stanisława. To jedna z pierwszych osób, które ratownicy wyciągnęli z rumowiska.

- Straciłam wszystko cały majątek, ale żyje – dodawała.
Rzeczywiście część jej sąsiadów tyle szczęście co ona nie miała. .
W ciągu pierwszej godziny z rumowiska udało się wyciągnąć cztery osoby. Trzy kolejne (młode małżeństwo z małym dzieckiem) wyszło z kamienicy zaraz po zdarzeniu o własnych siłach.
Szybko ustalono, że w budynku zameldowanych było 17 osób, ale w środku w chwili wybuchu było 14 osób. Jedna ze starszych lokatorek do godziny 16.00 uważana była za uwięzioną pod gruzami, ale okazało się, że od kilku dni przebywała u rodziny i nic jej się nie stało.
Teren przeszukiwało 150 ratowników. Pomagało im 9 psów specjalizujących się w szukaniu uwięzionych pod gruzami.
Ostatnią ofiarę wyciągnięto spod gruzu kilka minut przed 21.00. 54-latek nie miał dużych szans, ale wszyscy wierzyli w cud.
- Modlimy się, bo co innego mi zostało – mówili sąsiedzi ofiar, którzy przez cały dzień czekali na informacje z miejsca tragedii...
Najbardziej bolała śmierć dzieci..
Marysia miała tylko 9 lat. Marcin 13. Mieli przed sobą całe życie....

.