Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

25 lat za zabójstwo sąsiadki

Małgorzata Moczulska
Na 25 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 20 latach skazał dziś Sąd Okręgowy w Świdnicy 50-latka oskarżonego o brutalne morderstwo w Lutomi. Sąd przychylił się też do wniosku oskarżyciela posiłkowego, którym był syn zamordowanej i zasądził na jego rzecz zadośćuczynienie w wysokości 200 tys. zł.

Sędzia Tomasz Białek uzasadniając wyrok przyznał, że w tej sprawie wiele jest niewyjaśnionych wątków. Pewnym jest, że Lesław H. planował rozbój. Zabił, ale mord ten pozbawiony był okrucieństwa. Prawdopodobnie był wynikiem impulsu. - Być może oskarżony spodziewał się, że kobieta odda mu kosztowności i pieniądze po dobroci, a ta zaczęła stawiać opór. To nie było przemyślana zbrodnia, bo oskarżony nie próbował zacierać śladów, wiedział, że zostawia swoje DNA w postaci krwi – mówił sędzia.
Przypomnijmy. Lesław H. w styczniu tego roku zabił samotnie mieszkającą i zamożną kobietę. Wcześniej pod pretekstem sąsiedzkiej pomocy przez kilka tygodni odwiedził ją i zdobywał jej zaufanie. Feralnego dnia przyszedł pijany i chciał pożyczyć pieniądze. Kobieta najpierw po dobroci, a potem stanowczo próbowała go wyrzucić z domu, wtedy uderzył ją pięścią w twarz, a potem młotkiem w głowę. Kiedy kobieta straciła przytomność zabrał z leżącego na szafce portfela pieniądze i wyszedł przez okno.
Następnego dnia wieczorem zwłoki 60-latki odkryli policjanci. Od kilkunastu godzin nie mógł z nią skontaktować się mieszkający w innej miejscowości syn, poprosił więc znajomych, by sprawdzili co dzieje się z jego mamą. To oni wezwali policję. Już dwa dni później policja zatrzymała sprawcę. Okazał się nim Lesław H. W swojej wsi nazywany Rambol. Mieszkańcy mówią o nim, że zawsze był wulgarny, lubił alkohol, ale nigdy nie był agresywny.
Oskarżony przyznał się do winy, ale podczas rozpraw w sądzie umniejszał ją. Mówił m.in., że przyszedł do ofiary by pić z nią alkohol i że posprzeczali się. Twierdził, że w nerwach uderzył ją butelką. To obalił jednak biegły, który stwierdził, że kobieta była bita ciężkim, metalowym przedmiotem. Pytany przez sąd dlaczego te zeznania różnią się od tych złożonych zaraz po zatrzymaniu, stwierdził, że wymusiła je na nim policją. Opowiadał, że funkcjonariusze pobili go, by tak zmusić do potwierdzenia ich wersji wydarzeń.
Wyrok nie jest prawomocny i prawdopodobnie zostanie zaskarżony. Prokuratura wnosiła bowiem o dożywotnie pozbawienie wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 30 latach. Nie znalazła żadnych okoliczności łagodzących. Znalazła je obrona. Podważyła, że zbrodnia była zaplanowana (Lesław H. nie plądrował mieszkania, a tylko zabrał pieniądze, które były pod ręką) i podkreślała, że mężczyzna nie był do tej pory karany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto