Jak tłumaczy chodziło mu o nagłośnienie sprawy. - To skandal. Dowiedziałem się o tym umorzeniu niedawno i uznałem, że muszą coś z tym zrobić. Baner zwrócił uwagę i to mi chodziło. Pani Gadzińska nie jest biedna. Za samo przewodniczenie radzie otrzymuje 2 tysiące diety. Niech oddane te pieniądze – mówi Robert Garstecki.
Władze Świdnicy akcje radnego nazywają kampanią wyborczą i podkreślają, że sprawa umorzeń podatków była w ostatnim czasie badana przez Regionalną Izbę Obrachunkową, która nie zgłosiła żadnych uwag.
- Wszystko odbyło się zgodnie z prawem – mówi Stefan Augustyn, rzecznik urzędu miejskiego. - W tym konkretnym przypadku spłacona miała zostać w ratach należność główna, a umorzenie dotyczyło jedynie odsetek. Pani Gadzińska została potraktowana jak każdy inny mieszkaniec. Decyzję poprzedziło postępowanie podatkowe oraz analiza dokumentów. W efekcie prezydent podjął decyzję o rozłożeniu na raty zaległości z tytułu podatku od nieruchomości oraz umorzeniu 2 tysięcy złotych odsetek – tłumaczy rzecznik.
Tyle, że nie zamyka to sprawy. Opozycja nazywa ją kolesiostwem i podkreśla, że wystarczy przejrzeć oświadczenie majątkowe Gadzińskiej by przekonać się, że przewodnicząca rady nie jest biedna. Pracuje na kierowniczym stanowisku w Dolnośląskim Wojewódzkim Urzędzie Pracy, otrzymuje dietę, a dodatkowo posiada liczny majątek, m.in. dwa lokale użytkowe w Świdnicy warte 900 tys. zł!
I nie tylko opozycja ma wątpliwości. - Dla mnie nieprzyzwoite jest, że pani przewodnicząca w ogóle o to umorzenie do prezydenta wystąpiła – komentował na sesji Michał Ossowski radny koalicji.
Sama Gadzińska sprawę komentuje krótko.
- Jak każdy mieszkaniec miałam prawo skorzystać z takiego przywileju i zrobiłam to. Przypomnę że sprawa dotyczy 2012 roku i wyciąganie jej teraz jest czystą polityką. Ale w związku z zamieszaniem jakie wokół umorzenia zrobiła opozycja, postanowiłam, że oddam te pieniądze. W najbliższych dniach w formie darowizny przekaże je dla świdnickiemu hospicjum.
***
Prof. Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego nie ma wątpliwości, że choć nie doszło tu do złamania prawa, to zabrakło samokontroli i wyobraźni. - Pani przewodnicząca strzeliła sobie politycznego samobója, podała opozycji temat na tacy. I to nawet nie chodzi o to, że radym wolno mniej, ale w jakim czasie to mniej im wolno. Czas kampanii wyborczej na pewno powinien wzmóc czujność. Niestety w Polsce mimo, że potrafimy regulować pewne kwestie prawem, to wciąż brakuje standardów, niepisanego kodeksu zachowań, który powinien obowiązywać polityków.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?