Szkoda,że impreza dla pań po trzydziestce będzie jedynie kolejną popijawą pani po czterdziestce z kryzysem wieku średniego,która już po pierwszych 10 drinkach zacznie prezentować donośnym głosem niebywałą znajomość rynsztokowej polszczyzny. Ciekawym jest nazywanie siebie właścicielką pubu,będąc w rzeczywistości jedynie żoną jego właściciela, a własną karierę zawodową zakończywszy na etapie pracownicy stacji benzynowej. Nie zmienia to faktu,że brakuje w naszym mieście imprez zadedykowanych paniom:)
