Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świdniczanie 5. w Pucharze Gordona Bennetta!

M. Moczulska, M. Sas
Po blisko 51 godzinach lotu Krzysztof Zapart i Mateusz Rękas o godz. 2.54 wylądowali balonem we Włoszech na południe od miejscowości Foggia. Przelecieli 1136 km i zajęli doskonałe 5. miejsce w tegorocznym Pucharze Gordona Bennetta.

Świdniczanie (jedyna polska załoga w zawodach) zaczęli bardzo dobrze. Po sześciu godzinach lotu byli trzeci, podobnie po dobie w powietrzu. Potem spadli trzy oczka niżej, by w 42 godzinie lotu objąć prowadzenie. Pokonali wtedy dystans 872 km, lecieli na wysokości 2060 m z prędkością 37 km/h.
W 49 godzinie lotu nadal byli pierwsi a po drodze lądować musiały dwie kolejne załogi, które leciały trasą Polaków. W efekcie zostały 2 załogi francuskie i 2 niemieckie lecące na Sycylię.
- Brawo! Nie pokonali mistrza, ale walczyli jak równy z równym. Wygrali niemieccy i francuscy meteorolodzy i ich ogromna wiedza... - napisał na Facebooku Sławek Zapart z teamu Polaków.
***
Puchar Gordona Bennetta to najstarsze i bardzo prestiżowe zawody balonowe, organizowane od 1906 roku. Wygrywa go ta załoga, która przeleci najdłuższy dystans w linii prostej. W historii zawodów najdalej udało się przelecieć reprezentantom Belgi w 2005 roku (wylądowali po przebyciu 3400 km). Rekord najdłuższego utrzymywania się w powietrzu należy natomiast do Niemców Wilhelma Eimersa i Bernda Landsmanna, którzy w 1995 roku lecieli ponad 92 godziny.
Polacy zwyciężali pięciokrotnie. Ostatni raz w 1983 roku.

***

43-letni Krzysztof Zapart i 23-letni Mateusz Rękas we wrześniu 2013 roku panowie postanowili, że będą latać balonem gazowym, czyli takim, który jest wypełniony gazem szlachetnym lżejszym od powietrza. To baloniarska nisza, bo większość zawodników korzysta z tańszych i bezpieczniejszych balonów na ogrzane powietrze.
- Pomysł na latanie balonami gazowymi powstał w trakcie rozmowy z Krzysztofem Rękasem, ojcem Mateusza - znanym polskim pilotem balonowym - opowiada Krzysztof Zapart. Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie - już w październiku obaj panowie stawili się na pierwszym locie treningowym w Niemczech, u największego obecnie pilota balonów gazowych - Wilhelma Eimersa.
To trzykrotny zwycięzca zawodów o Puchar Gordona Bennetta, człowiek, który ma za sobą ponad tysiąc lotów i rekordzista, jeśli chodzi o długość lotu.
Żeby jednak myśleć o sukcesach, trzeba sobie sprawić balon. Przez kilka tygodni negocjowali z dwoma topowymi producentami balonów gazowych - Cameron Balloon z Wielkiej Brytanii i Worner Ballonbau. Wybrali ofertę tego drugiego. Jak mówi Krzysztof Zapart, to pierwszy od 11 lat, w tej chwili jedyny certyfikowany balon gazowy w Polsce. Lata z polskimi znakami SP-BMZ, a nazywa się MISIA. - To nazwa nadana na cześć mojej ukochanej żony Marzeny - wyjaśnia szef zespołu.
Szkolenie przeszli w Niemczech, w Polsce przeegzaminował ich niemiecki egzaminator. Udało się! Ale pojawiły się nowe kłopoty - na wydanie licencji trzeba czekać 2,5 miesiąca. Dostali je 20 kwietnia. Jeszcze świadectwo zdolności balonu do lotu. To udało się zdobyć 24 kwietnia. Został jeden dzień na zgłoszenie się do zawodów. Zdążyli. Każdą wolną chwilę poświęcali na latanie. Wszystko po to, by zdobyć doświadczenie. - Są piloci z aeroklubów z 20-letnim doświadczeniem i nalotem 800-900 godzin. Mateusz ma licencję 6 lat i nalot kilka tysięcy godzin. Ja mam licencję dwa lata i ponad 400 godzin nalotu. To pokazuje, że nasze latanie nie jest okazjonalne - w powietrzu jesteśmy właściwie bez przerwy - opowiada Krzysztof Zapart.
I to podczas pucharu okazało się bezcenne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto