Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Był kochającym wnuczkiem... został mordercą. Przez narkotyki?

MM
Prokuratura Rejonowa w Świdnicy umorzyła wczoraj śledztwo dotyczące tragicznej śmierci 60-letniej mieszkanki Grodziszcza i jej wnuczka. Zdaniem śledczych nie mamy do czynienia z samobójstwem rozszerzonym jak podejrzano na początku, a z zabójstwem.

- Martin S. zamordował własną babcią, a potem próbował uciekać z miejsca zdarzenia i podczas brawurowej jazdy autem stracił panowanie nad kierownicą. Spowodował wypadek w którym zginął. Nie chciał odebrać sobie życia, ratownikom medycznym, którzy go ratowali mówił, że chce żyć - relacjonuje Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. - Najbardziej prawdopodobnym motywem tej przerażającej zbrodni były narkotyki, a konkretnie marihuana którą 23-latek od dłuższego czasu palił, a która mogła doprowadzić go do psychozy, co w swojej opinii podkreślili biegli. W chwili zdarzenia również miał miał jej niewielkie ilości we krwi – dodaje prokurator i tłumaczy, że tylko tak śledczy są w stanie wytłumaczyć, że młody mężczyzna, który kocha swoją babcię i jest z nią bardzo mocno związany, świadkowie twierdzą, że zastępowała mu mamę, nagle rzuca się na nią z nożem i jak w amoku zadaje jej kilkanaście ciosów.
Ta sprawa wstrząsnęła całym regionem i od początku była bardzo tajemnicza. 20 stycznia rano na drodze Świdnica – Dzierżoniów doszło do wypadku. Auto młodego mężczyzny zjechało nagle na przeciwny pas ruchu i zderzyło się czołowo z innym samochodem. Sprawca wypadku 23-letni Marin S. zmarł godzinę później. Policja pojechała zawiadomić jego bliskich. Pod domem zastała straż pożarną. Okazało się, że w rodzinnym domy Martina S. w Grodziszczu wybuchł pożar, a w ogniu zginęła babcia mężczyzny. Śledczy jednak nie mieli wątpliwości, że ogień podłożono by zatrzeć ślady tego co wydarzyło się tu wcześniej. Na podwórku było mnóstwo krwi, a ciało kobiety zostało zawinięte w dywan i polane benzyną, z kanistra, który również był zakrwawiony.
Wszczęto śledztwo.
- Musieliśmy sprawdzić czy na miejscu zdarzenia nie było jeszcze kogoś innego by wykluczyć wersję, że 60-latkę zabił ktoś inny, a Martin S. widział to i zginął podczas ucieczki – mówi prokurator Rusin. Zabezpieczyliśmy mnóstwo śladów biologicznych, zwłaszcza krwi. I po badaniach DNA nie mieliśmy wątpliwości, że nikogo innego poza tą dwójką w domu nie było.
Śledczy ustalili, że 13 stycznia Martin S. przyjechał do Polski (razem z rodzeństwem od kilku lat pracował i mieszkał w Niemczech). Nic nie wskazywało na to że dojdzie do tragedii. Jeszcze w jej przeddzień świadkowie rozmawiali zarówno z nim jak i babcią, która pod nieobecność wnuków opiekowała się ich domem. Martin S. najpierw uderzył kobietę na piętrze, a kiedy ta próbowała uciekać, dopadł ja przed domem i zaszlachtował.
- To również 23-latek podłożył ogień w domu. Śledczą o tym m.in. jego opalone rzęsy i włosy – podkreśla prokurator.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto